Witam wszystkich na już autorskim blogu. Z tego właśnie powodu, mam możliwość zmiany trochę jego koncepcji. Jak wiadomo,każdy oczekuje jak najczęstszych stylizacji. Nie będę miała jednak zawsze czasu i fotografa, który wykonałby mi zdjęcia ( tata już się zgłosił, swoją drogą pozdrawiam go bo pewnie teraz to czyta xd). Przechodząc do sedna, blogowy harmonogram przedstawia się następująco i myślę, że nie tylko fani mody będą zadowoleni: raz w tygodniu lub w miarę możliwości częściej ukaże się post ze stylizacją. Dodatkowo, pomiędzy 'stylówkami' zobaczycie tekst. Tekst o aktualnych wydarzeniach, ważnych sprawach o tematyce nie tylko modowej. Wreszcie podzielę się z kimś dziennikarskim hobby, a co! ^^
Także dzisiaj właśnie, postaram się wprowadzić Was w świat nurtującego mnie tematu, zapraszam.
Made... in China
Coraz więcej istnieje stron oferujących odzież z plakietką "japan style", wholesale coś tam itd. Jak rozpoznać? Oczywiście modelkami są piękne dziewczęta z kraju kwitnącej wiśni czy Chin. Prezentują one śliczne ubrania za niewiarygodnie niską cenę. 5$ za sukienkę, a 8$ za jeansowe spodnie? Wydaje się niemożliwe? A jednak.
Kiedyś sama uległam pokusie posiadania takowej rzeczy. Nie ważne, że koszt wysyłki przewyższał cenę przedmiotu. Na zdjęciu wyglądało to tak pięknie! Po milionach lat oczekiwania przyszła paczka. Pierwsze wrażenie- słaby materiał. Drugie- jak można tak krzywo szyć. Nawet ja używając ściegu prostego na 20letniej maszynie bez elektronicznych wypasów po raz pierwszy zrobiłam to lepiej. Wrażenie nie najlepsze, ale sprawdziłam jak to wygląda w praktyce. Spodnie okazały się za małe,mimo mierzenia wymiarów mojego ciała i porównania go z podanymi na stronie. Dało się jednak w nich chodzić, choć szczerze mówiąc często omijałam je kompletując strój. Po pierwszym praniu zrobiły się małe dziurki. Aktualnie nawet nie wiem, gdzie te spodnie są. To chyba oznaka, że nie były warte uwagi :)
Misiowata bluza , mimo krzywo przyszytego zamka, nie sprawia o dziwo problemów.
Trzecią sztuką, którą zamówiłam była tunika. Aktualnie zmieniła zastosowanie i używam jej jako piżamy. Inaczej sobie chyba nie wyobrażam.
Made.. by plastic
No właśnie, przechodząc do materiałów. 100% poliester, 100% nylon, 100% szeroko pojętego plastiku. Zwolennikom szybkiego pocenia się i obtarć serdecznie polecam.
Made.. without passion.
Piękne obrazki kuszą. Ile razy pomyślałaś, że takie tylko gadanie że to słabe, że sztuczne. Nie dajmy się zwieść.
Ostatnio usłyszałam, że chińscy producenci musieli podnieść swoją jakość, aby dorównać europejskim markom. Bynajmniej. Rzadko zdarza się, że paczkę dostaniemy w komplecie, często z niewyjaśnionych przyczyn ginie, a skontaktowanie się ze sprzedawcą graniczy z cudem. Po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, że nie warto. Wolę poczekać i odłożyć sobie 20 zł na bluzeczkę z każdej sieciówki, która mimo adnotacji: Made in China coś sobą reprezentuje. Coś co można nazwać bluzką.
A wy co myślicie na ten temat? Spotkałyście się z takową produkcją? Czekam na spostrzeżenia!
PS Szukam osoby, zajmującej się grafiką. Potrzebuję nowego loga i pewnie zrobiłabym je sama, ale po prostu nie mam czasu. Jeżeli ktoś chciałby się pokusić o rysunek etc. jestem otwarta na propozycje. Wszystkie osoby, które byłyby zainteresowane takową współpracą, proszę o kontakt mailowy.